Do Paryża po homary

 

*Nie ma miłości bardziej uczciwej niż miłości do jedzenia – to motto pani Marii Lemieszewskiej, właścicielki hotelu i restauracji „U Marii”

 

Udało jej się stworzyć nie tylko kultowe miejsce spotkań, ale również zyskać duże uznanie w kraju świetną kuchnią. Zdarzało się, że wraz z załogą obsługiwała imprezy nawet w Krakowie. To ona dbała o podniebienie m.in. premiera Tadeusza Mazowieckiego i kanclerza Helmuta Kohla, którzy w 1990 r. witali się w Słubicach na moście granicznym. Wśród jej gości był prezydent Aleksander Kwaśniewski, premier Włodzimierz Cimoszewicz i cała plejada największych gwiazd polskiej estrady, teatru i filmu.

 

Pozytywne Wibracje

 

Przyznaje, że interesuje się różnymi dziwnymi rzeczami i kiedyś zleciła radiestetom wykonanie badań. Wynika z nich, że wzgórze, na której znajduje się posiadłość pani Marii, wskazuje bardzo dużą koncentrację pozytywnych wibracji. – Radiestezyjnie jest to miejsce mocy korzystnie wpływające na odbudowę sił witalnych i energetycznych człowieka. Stąd też dania przygotowane w tym miejscu są bardziej energetyczne i zdrowsze – uśmiecha się. Budowa zajazdu trwała dwa lata. Problemy z materiałami budowlanymi były powszechnie znane, ale jakoś udało się pani Marii w miarę sprawnie dociągnąć inwestycję, o której głośno było w całym kraju – W tamtych czasach realizacja tak dużej prywatnej inwestycji była nie do pomyślenia. Przecież to był stan wojenny. W tym czasie w  Polsce powstało tylko pięć prywatnych restauracji – zauważa. W 2000 r. nastąpiła rozbudowa hotelu. Obecnie obiekt liczący ok. 2 tys. mkw. Posiada 66 miejsc noclegowych

 

Gwiazdy „U Marii”

 

Jedną z większych atrakcji dla gości są księgi pamiątkowe. Na pomysł ich prowadzenia właścicielka wpadła w 1986 r., kiedy gościła kierownictwo 39 Wyścigu Pokoju z okazji zakończenia w Gorzowie VI etapu. Dziś każdy z klientów może obejrzeć trzy wielkie księgi. Tadeusz Drozda w jednej z nich napisał: „Schody do Marii to tak jak schody do nieba, wysiłku trzeba by osiągnąć raj. Atmosfera naj i zimne piwo kelnerzy żywo donoszą. A żarcie w karcie i poza – groza, boję się jeszcze utyć, ale lubię tu być”. Do ksiąg wpisali się m.in. aktorzy Andrzej Grabowki, Wiesław Gołas, Hanka Bielicka, Krystyna Sienkiewicz, Edyta Jungowska, Roman Kłosowski, Małgorzata Niemirska, Marek Malczewski, Joanna Szczepkowska, Krzysztof Kowalewski, Damian Damięcki, czy Emilia Krakowska. U Marii gościli tez najsłynniejsi satyrycy: Krzysztof Daukszewicz, Andrzej Zatorski, Marcin Wolski, Jan Pietrzak, a także piosenkarze Michał Bajor, Andrzej Zaucha, Andrzej Rosiewicz, Krzysztof Krawczyk, Irena Jarocka, Halina Frąckowiak i Alicja Majewska. Szczególnie te dwie ostatnie miały powody do wdzięczności. Jak opowiada

M. Lemieszewska, kiedy obie piosenkarki po poważnym wypadku samochodowym leżały w gorzowskim szpitalu, ona codziennie jeździła i woziłą im różne specjały z własnej kuchni. Widzimy też wpisy Włodzimierza Szaranowicza, Henryka Urbasia czy Jurka Owsiaka.

 Robert Borowy

„Teraz Gorzów” czwartek 24 maja 2007 r.


 

„Potrzebny własny styl. Trzy pytania do Marii Lemieszewskiej

gorzowskiej restauratorki"

 

  1.Gastronomia do trudny biznes?

            -Bardzo! I to nie tylko na warunki gorzowskie, ale w ogóle. U nas nie ma tradycji rodzinnych obiadów poza domem. Popularność wspólnych wypraw na obiady skończyła się jakieś 15 lat temu. A szkoda. Teraz dominują klienci biznesowi, którzy przy stole ubijają interesy. Przeciętny Kowalski jada w domu.

 

 2.Lokal w Słowiance to żyła złota czy wielkie wyzwanie?

            -Nie ma już żył złota w żadnej branży (śmiech). Zostaje wielkie wyzwanie. Nie wystarczy chcieć być restauratorem. Trzeba bardzo dobrze przemyśleć linię lokalu dopasować ją  do klienta. Nie chciałabym za bardzo podpowiadać, ale na Słowiance bardziej niż gdzie indziej trzeba się ustawić pod klienta.

 

3.Z czym musi się liczyć ten, kto bierze się za prowadzenie pubu, knajpki czy restauracji?

            -Z tym że nie zbije od razu fortuny. To biznes dla wytrwałych. Latami mozolnie buduje się markę przyzwyczaja klientów do jedzenia, obsługi, klimatu. Trzeba wyrobić sobie własną linię, własny styl i trwać przy nim. Tym można zatrzymać ludzi, sprawić, że będą wracać. Częste i ostre zmiany dezorientują ludzi, a wtedy mogą pójść gdzie indziej. Bo przecież konkurencja jest ogromna.

 

"Głos Gorzowa" 16.09.2005 r.


„Wybiorą schabowego”

 

 

 1.Często gości pani znane z telewizji gwiazdy. Czy one mają jakieś specjalne życzenia?

            -Aktorka Barbara Wrzesińska, która dość często gości w Gorzowie, jada zwykle rybę na kapuście kiszonej. Hanka Bielicka lubi cielęcinę w sosie śmietanowym z kluseczkami kładzionymi, Stan Borys zamawia zawsze łososia z kawiorem.

 

2.A czy gorzowianie zamawiają takie potrawy?

            -Bywa, że tak. Ale obecnie wszyscy zajadają się polską kuchnią, czyli schabowym, buraczkami i ziemniakami puree.

 

3.Znaną w Gorzowie restaurację i hotel prowadzi pani już od ponad 20 lat. Czy zauważa pani zmiany w gustach kulinarnych?

            -Naturalnie. Przed laty niezmiernie modne były ekscentryczne wówczas i bardzo drogie owoce morza. VIP-y i nie tylko, zamawiały małże, kraby, krewetki, kawior. Mieliśmy wtedy obfitość takich dań w karcie. Jak już mówiłam, od pewnego czasu widzę jednak wyraźny powrót do kuchni polskiej. Także obcokrajowcy zamawiają polskie dania. Nie mamy w karcie nic pod Niemców czy Skandynawów, bo oni i tak wybiorą schabowego.

 

4.A co zamawiają gorzowskie VIP-y?

            -Często jedzą "redaktory". Taką nazwę nosi kotlet ze schabu z kością faszerowany serem i szynką. Do tego podajemy ziemniaczki pieczarki owoce i sałatki. Ostatnio jest to bardzo modna potrawa. Zauważam też modę na strusia. Jeszcze nie mamy go na stałe w karcie, ale napewno wprowadzimy. Bywa że klienci chcą całego strusia, choć to wielkie ptaszysko, które waży około 50 kg. Poza tym podajemy mięsa w różnych sosach, drób, ryby, zwłaszcza sole. No i proszę sobie wyobrazić, że pierogi też.

 

5.Ale przecież w karcie ma pani bardzo ekscentryczne potrawy.

            -Naturalnie. Są to potrawy podniecające, afrodyzjaki. Bardzo często jest też zamawiana zupa szampanowa z kawiorem, krewetki w sosie imbirowym, napoje jak złoto morelowe, czekolada benedyktyńska czy krem orzechowy.

 

6.A cóż to za potrawy?

            -Z literatury wynika, że afrodyzjaki. Dla przykładu złoto morelowe to miód, mleko pszczele, odrobina koniaku i zmiksowane morele. Reszty nie powiem bo to tajemnica.

 

>Dziekuję

"Gazeta Lubuska" 20.06.2005 r.


„To nie bajka”

 

1.Jaki kolor ma pani krew?

            -A cóż to za pytanie? Oczywiście, że czerwony.

 

2.Myslałem że powie pani: oczywiście, że błękitny.

            -To byłby zwyczajny brak skromności ... Rzeczywiście coś tam w mojej krwi błękitnego płynie, ale w tych czasach nie ma to naprawdę żadnego znaczenia. Od wysokiego pochodzenia ważniejsza jest uczciwość i lojalność. życie to nie jest bajka. Trzeba ciężko pracować, żeby cos osiągnąć. Żaden tytuł nie zagwarantuje szczęścia, bogactwa i spokoju. On jest tylko świadectwem przeszłości.

 

3.Pani ma go po mieczu czy po kądzieli?

            -Po kądzieli. I... to jest wszystko co pamiętam. Kiedyś spotkałam się z członkami Ligi Monarchistycznej. Właściwie to oni odszukali moje korzenie. Mam wszystkie informacje na ten temat, dokumenty, ale nie przywiązuję do tego wielkiej wagi.

 

4.Wolałaby pani spotkać króla czy księcia z bajki?

            -Króla. Księcia już kiedyś spotkałam, ale był chyba z innej bajki. Napewno nie miał lśniącej zbroi, ani białego rumaka... Może jeszcze taki książę do mnie przyjedzie. Podobno nigdy na to nie jest za późno

 

5.Książe będzie się musiał namęczyć zanim do pani dotrze. Pani hotel, jak niegdyś zamki mieści się na górze.

            -Jeśli to będzie prawdziwy książę, nic go nie zrazi. Wybudowałam hotel w miejscu gdzie nikt nie chciał się budować. Okazało się, że dobrze zrobiłam. Stoi na czakramie czyli miejscu o wyjątkowo silnej energii, z której mogą czerpać przebywający tu ludzie

 

6.Czary mary?

            -Trochę tak. Bywają tu wróżki i wróże. To oni odkryli moc tego miejsca. Przyjechali tu coś poczuli, a potem biegali po całym obiekcie z różdżkami.

 

7.W tej bajce brakuje jeszcze smoka.

            -Ależ ja jestem smokiem, zgodnie z chińskim horoskopem! Nie ma księcia wiec walczę czasem sama ze sobą.

 

>Dziekuję

"Głos Gorzowa" 20.11.2004 r.


 

„Gorzowskie restauracje”

 

            Restauracja „ U Marii działa od 1984 r. W karcie znajduje się ok. 60 dań, w tym potrawy miłosne. Przez lokal przewinęło się wiele znanych osób z polskiego establishmentu. Właścicielka lokalu Maria Lemieszewska zasłynęła z przyjęcia wydanego w Słubicach dla Premiera Mazowieckiego i kanclerza Kohla. Organizowała wiele obiadów dla ludzi świata polityki (…) Restauracja działa już 15 lat, w swojej historii gościła wiele znakomitych osób, czego dowodem jest złota księga. Zawierająca wpisy, autografy, dedykacje. Ozdobą księgi na pewno jest wpis prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Najwięcej znalazło się tam jednak nazwisk ze środowisk artystycznych: Michał Bajor, Wiesław Gołas, Agnieszka Fatyga, Damian Damięcki, Jerzy Kryszak, Dorota Stalińska, Natalia Kukulska, a także członkowie Kabaretu Olgi Lipieńskiej, Kabaretu pod Egidą czy piwnicy pod Baranami. Do gości, którzy często odwiedzają „Marię” należą Halina Frąckowiak, Alicja Majewska, Włodzimierz Korcz, Krystyna Sienkiewicz, Jan Pietrzak.

Dorota Dąbkiewiecz

„Ziemia Gorzowska” nr 39/24.09.1998 r.

 

„Towarzystwo akcyjne "

 

            W środę, 2 marca 1994 r., w Rogach nastąpiło podpisanie aktu notarialnego statuującego Polsko – Niemieckie Towarzystwo wspierania Gospodarki. Jest to spółka akcyjna powołana przez wojewodów czterech przygranicznych województw oraz przedstawicieli czterech wschodnio niemieckich landów. Celem tego przedsięwzięcia jest wspieranie inicjatyw inwestycyjnych i kooperacyjnych oraz rozwój małych i średnich przedsiębiorstw na obszarze przygranicznym. (…) Ogromnym Powodzeniem natomiast cieszył się stół szwedzki przygotowany tradycyjnie przez gorzowską restaurację „U Marii”

 

Jerzy Zysnarski

Ziemia Gorzowska 10.03.1994 r.

 

„Rozkosze stołu "

           

            Tylko jedna restauracja z Gorzowa i zaledwie cztery lokale z województwa gorzowskiego weszły do „Złotej księgi gastronomii polskiej” (…) Spośród gorzowskich restauracji wpisem do „Księgi” jej autorzy uhonorowali tylko restaurację „U Marii” a rekomendacja brzmi ”Lokal wyróżnia się prawdziwym światowym poziomem obsługi. Hasłem przewodnim działalności gastronomicznej ‘U Marii’ jest zdanie ‘Nie ma miłości bardziej uczciwej niż miłość do… jedzenia’.

Ziemia Gorzowska 10.03.1994r.

 

„Jakby bliżej Europy "

           

            Pałac w Rogach lśnił. Ewa Bulik z Urzędu Wojewódzkiego w Gorzowie wręcz nie pamięta ile kilogramów proszków, płynów, past i szczotek ryżowych zostało zużytych przez cztery dni sprzątania, by w dzień podpisania umowy o powstaniu Euroregionu „Pro Europa Viadrina” można było się przejrzeć nawet w poręczach schodów.

            Podejmowała Kohla, Stolpe, Mazowieckiego i Bieleckiego więc i tym razem dbałość o bankiet zlecono restauracji „U Marii”. Do rogów Maria Lemieszewska przywiozła najpiękniejsza zastawę, jaką miała. Na stołach pojawiły się bajeczne kolorowe dania.

 – Specjałem jest sałatka po królewsku – mówi Maria Lemieszewska. Wraz z nią do Pałacu przyjechała cała kuchnia i kelnerki. Na tę okazję specjalnie uszyto długie czarne suknie. …

Grażyna Cudak

Ziemia Gorzowska 30.12.1993 r.

 

„Nasze urodziny ‘U Marii’ "

 

            „Wszystko płynie” – stwierdził kiedyś pewien filozof  „Gazeta Nowa” dopiero się narodziła a już ma na liczniku pełne dwa lata”  Swoje urodziny „Gazeta Nowa” obchodziła w zawsze miłym i gościnnym lokalu „U Marii” Pięknie przystrojony stół urodzinowy przyciągał  apetycznymi potrawami.

 

Gazeta Nowa 12.10.1992 r.

 

„Złota Jama i Euro-Dom”

 

            W ostatnim tygodniu życie śmietanki wojewódzkiej toczyło się pod troskliwym okiem pani Marii Lemieszewskiej. Z okazji wizyty premiera Brandenburgii Manfreda Stolpego, właśnie jej powierzono przygotowanie przyjęcia w Rogach. A to nie takie proste godnie zaprezentować województwo, gdy Ośrodek Szkoleniowy w Rogach dysponuje jedynie czystymi obrusami. Całą resztę zestawy, wszystkie produkty, alkohole, i dania trzeba było dowieźć. …

 

Krystyna Kamińska

„Ziemia Gorzowska” 28.11.1991 r.

 

„Gdzie bywają artyści”

 

            „Jezus Maria! Jest Pani cudowna” – podpis – Wiesiek Gołas. Ten entuzjastyczny okrzyk zapisał znany aktor w kronice restauracji „U Marii” oczywiście na cześć właścicielki Marii Lemieszewskiej. Pani Maria od kilku lat prowadzi kronikę. W ten sposób powstała chyba jedyna w województwie księga z autografami ludzi sztuki i sportu. Artyści lubią uwieczniać się w formie fraszek.

„Jestem tutaj po raz n-ty znów mi poszło w pięty.” – napisała Krystyna Sienkiewicz, a Andrzej Zaucha z ubolewaniem dodał „Jestem tutaj po raz pierwszy, bo nie umiem pisać wierszy”. Wszyscy goście, są tu zawsze ciepło i serdecznie przyjmowani. Dobry nastrój przebija z wierszowanych zapisów pozostawionych w „Kronice”. Włodzimierz Korcz znany kompozytor napisał – „Nie było dewiacji, nie było arystokracji, ale były alkohole, które od kobietów wolę” Godnie sekundowała mu w składaniu rymów Alicja Majewska na estradzie śpiewająca piękne piosenki do muzyki Włodzimierza Korcza. „Choć męska rzecz – być daleko a kobieca wiernie czekać - tu w Gorzowie u Zdzisławów, Veto – mówi jedne z babów”. Znany poeta szczeciński Ireneusz Krzysztof Szmidt napisał 

„Z grobu wstaliby umarli, by zatańczyć raz 'U Marii' "  Wspaniale tańczącą parę, czyli siebie w klubie narysowali i podpisali Małgorzata Niemirska i Marek Walczewski. Również Jerzy Kryszak pozostawił na pamiątkę swoją karykaturę własnoręcznie wyrysowaną.

Kto tu nie bywał!? Halina Frąckowiak, Michał Bajor Danuta Błażejczyk, Agnieszka Fatyga, Andrzej Zaorski, Marcin Wolski, Irena Jarocka z córką, Krzysztof Kowalewski. „Dziękujemy za kolację przyjaźń i wyrozumiałość” – napisał Jan Pietrzak,. zaś Andrzej Rosiewicz: „Mam nadzieję, że nasze apetyty Pani nie przeraziły. Zapraszamy na występy od zaplecza”. Damian Damięcki obchodził w Restauracji „U Marii” swoje 50 urodziny. Pozostawił bardzo długi i miły wpis w kronice. Maria Lemieszewska otacza serdeczną troską wszystkich artystów, a oni wiedzą, że jej restauracja i dom jest dla nich zawsze otwarty. Gdy Halina Frąckowiak przez blisko trzy miesiące leżała w gorzowskim szpitalu, pani Maria codziennie woziła jej obiady z życzliwości i przyjaźni.

Różne są formy sponsorowania kultury. Pani Maria wspiera kulturę w sposób zupełnie oczywisty – zaprasza artystów do restauracji. Nie zapomina przy tym o miejscowych ludziach teatru. Z okazji każdej premiery przygotowuje dla aktorów jakiś upominek. Dyrektor Leszek Czarnota podziękował jej w formie listu na firmowym papierze „Serdeczne podziękowania za dowody sympatii, życzliwości wsparcia finansowego przede wszystkim za uczestnictwo w naszych premierowych spektaklach”.

 

Wspierać ludzi sztuki, a nie instytucje – to podstawowa zasada mecenatu. Maria Lemieszewska Pewnie nie zdaje sobie sprawy jak ważny jest jej udział w tworzeniu kultury.

 

Krystyna Kamińska

Ziemia Gorzowska 23.05.1991 r.

 

„Dzień Słubicki”

 

            Przedstawiamy drugą część interesującej relacji Krzysztofa Bakalarskiego, który z racji swej pracy w Biurze Prasowym Rządu z bliska przyglądał się spotkaniu premiera Mazowieckiego z kanclerzem Kohlem we Frankfurcie. To on red. Bakalarski był tą osobą, która zatrzymała fotoreporterów u wrót restauracji „Odra”, by nie mogli sfotografować szefów rządów w otoczeniu kusych kelnerek z gorzowskiej restauracji „U Marii”.

            Obaj główni bohaterowie spotkania siedzieli przy stoliku w głębi sali. Przy pozostałych stolikach zasiedl członkowie delegacji. Na stołach rozstawiono patery z apetycznymi ciastami. Stały dzbanki z kawą i napojami. Roznoszono piwo. Wszystko normalnie. Atrakcją jednak były dziewczyny usługujące przy stołach.  Miła muzyka ciepło i aromat kawy oraz widok zgrabnych dziewcząt dawały moment oddechu, odprężenia. Dobrze to wymyślili gospodarze restauracji

„U Marii”. …

 

Krzysztof Bakalarski 1990 r.

 

"Tomograf dla Gorzowa"

 

W minionym tygodniu na konto fundacji "TOMOGRAF" kwotę trzech milionów  złotych, przekazała właścicielka Restauracji "U Marii" pani Maria Lemieszewska, a na sumę tę złożyły się honoraria Haliny Frąckowiak, Alicji Majewskiej i Joanny Zagdańskiej za występ 3 marca [1990 r.] oraz płace kelnerów i zysk z koncertu.

Gazeta Lubuska 12.03.1990 r.

 

 

„Aleksander Mackiewicz w Gorzowie”

 

            W piątek 20 kwietnia 1990, przebywał w naszym mieście minister rynku wewnętrznego Aleksander Mackiewicz (…) obiad oczekiwał w Restauracji „U Marii”. Na pierwsze danie podano czerwony barszcz, a na drugie: schab zawijany z pieczarkami oraz czerwone wino, wśród dodatków nowalijki: rzodkiewki, ogórki i pomidory. Przystawki: szynka konserwowa, salami, kabanosy i pomidory. Deser (wprost z gorzowskiego zieleniaka); winogrona, owoce kiwi, brzoskwinie i ananasy. Jak ktoś zauważył, na stole znalazło się to co zawdzięczamy nowemu rządowi. Jeszcze niedawno owoce kiwi i ananasy były jedynie marzeniem. Dopiero zmiana przepisów handlowych i celnych sprawiła, że owoce te możemy  kupić na każdym niemal straganie.

„Kurier Gorzowski” 1990 r.

 

„Mazowiecki, Kol. – spotkanie nad Odrą”

 

            W Restauracji „Odra” pełna gotowość (…) Przyjęcie robi Maria Lemieszewska  z Gorzowa.

 

„Kurier Gorzowski” 1990 r.

 

„Są talenty!”

 

            Zapowiadaliśmy interesujące imprezy w Restauracji „U Marii”, kierując się tym, że stanowią interesującą nowość w działalności gorzowskich lokali gastronomicznych. Wielu ludziom marzy się, by w którejś kawiarni lub restauracji działał stały kabaret czy scenka estradowa.(…) Gorzowskie imprezy cieszą się coraz większym zainteresowaniem – na dzisiejszą zapowiedziała się nawet telewizja, toteż organizatorzy postanowili spotkania „U Marii” kontynuować…

Gazeta Lubuska 27.11.1988 r.

 

„Gorzów by night”

 

             Właściwie to jeszcze tylko „U Marii” można liczyć na kulturalną obsługę, smaczne jedzenie i gastronomiczny szyk, chociaż sami klienci nie pozwalają w tej restauracji taki poziom utrzymać. Często się zastanawiam, dlaczego w „Marii” może być(…) porządnie, a gdzie indziej nie.

 

 Gazeta Lubuska 06.1987 r.

 

„Maria zaprasza”

 

            Zawsze z przyjemnością informujemy o otwarciu w Gorzowie nowych placówek gastronomicznych. Tym razem chcemy podać(…) informację o uruchomieniu pierwszej w Gorzowie a zapewne i w województwie prywatnej restauracji. Wybudowała ją i to w rekordowym czasie 2 lat Maria Lemieszewska.

 

22 kwietnia 1984 r.

 

Wszystkie prawa zastrzeżone.